Popatrzyłam na zegarek. Jest już prawie 22. Zasunęłam więc cicho zamek w mojej torbie, nie chciałam obudzić Neski. Czas teraz by spakować bagaż podręczny.
-Gdzie ja dałam ten plecak ? - kręciłam się w kółko szukając swojego czarnego plecaka.
-A gdzie dałaś głowę ? - odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam mamę stojącą w drzwiach z moim plecakiem.
-Mamoooo... Dziękuję, co ja bym bez ciebie zrobiła ? - podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Jesteś już spakowana ? Myślałam, że w czymś ci pomogę. - zapytała z troską w swoich jasnych niebieskich oczach.
-Tak, spakowałam się, został mi tylko bagaż podręczny i mogę wylatywać. - uśmiechnęłam się do niej i usiadłam na łóżku.
-To dobrze kochanie, tylko proszę, uważaj tam na siebie, Los Angeles to duże miasto, a szkoła talentów jeszcze bardziej ogromna. - usiadła obok mnie i nagle to zobaczyłam.
Oczy mamy nagle pociemniały, ich błękit zanikał a małymi kanalikami wokół oczu płynął już brązowy kolor. Tęczówki zmieniły kolor, a ja to widziałam. Mama widząc moje lekkie przerażenie chwyciła mnie za rękę.
-Misia, coś się stało ?
-Mamo.. twoje oczy. One... one zmieniły kolor. - nagle to i ona się spięła, mocniej złapała mnie za rękę i odwróciła głowę.
-To nic, czasami tak się z nami dzieje. Obiecaj mi że będziesz na siebie uważać, nie wracaj zbyt późno do mieszkania i nie ufaj zbyt szybko ludziom.
-Dobrze, przecież wiesz że i tak nie mam tam znajomych, będę sama jak zawsze. Po drugie nie mam zamiaru imprezować, chce się zająć nauką i tym żeby spełniać moje marzenia. - kiedy zwróciła swój wzrok do mnie jej oczy znów były błękitne, tak jak zawsze.
-Posłuchaj... muszę ci coś powiedzieć. My.. to znaczy ja, ty i Czarek... my...
-O tutaj jesteście ! Szukałem was. - przerwał nam tata który właśnie wszedł do mojego pokoju. Byłam zbyt oszołomiona, mama chciała mi coś powiedzieć, ale kiedy tylko wszedł tata zerwała się na równe nogi i wyszła z pokoju puszczając mi fałszywy uśmiech.
- Jak tam córciu, już spakowana, gotowa do wylotu ?
- Tak... już tak. - odpowiedziałam.
-To dobrze. Posłuchaj, jutro rano już mnie nie będzie w domu, muszę się z tobą teraz pożegnać. Córciu, dzwoń do mnie jak najczęściej, pamiętaj jeśli będziesz mieć jakieś problemy to mów mi od razu. Będę za tobą tęsknił. - powiedział to jakby na jednym tchu i otworzył swoje ramiona by mnie przytulić. kto by pomyślał, że człowiek prawie dwu metrowy, który mógłby zabić słonia, będzie tęsknił za córką.
- Też będę tęsknić. - wysapałam w jego ramię. - Przepraszam ale lepiej się położę spać. Dobranoc i do zobaczenia.
-Dobranoc kochanie. Trzymaj się. - puścił mnie, i wyszedł z pokoju. Odetchnęłam z ulgą.
Przebierając się w piżamę, myjąc zęby, pakując ostatnie rzeczy, aż w końcu kładąc się do łóżka w mojej głowie nadal pojawiało się pytanie: "Kim MY, czyli ja, mama i Czarek, jesteśmy ?" .
*Drrrrrryń**Drrrrrryń*
Obudził mnie budzik. Miałam bardzo ciężką głowę. Chwile mi zajęło co stało się wczoraj. Przetarłam oczy i wstałam. Próbowałam się uśmiechnąć do siebie w lustrze jednak słabo mi to wyszło. Neska nadal smacznie spała w swoim posłaniu a ja na palcach przeszłam do ubikacji. Aby odciągnąć was i samą siebie od ciągłych myśli o tym co mama chciała powiedzieć. Opowiem wam trochę o moich hobby.
Książki, taniec, muzyka i pisanie to coś, bez czego nie mogę żyć. To właśnie dlatego wylatuję ze swojego rodzinnego miasta aż do Los Angeles. Znajduje się tam szkoła "High School of the Arts." Jest ona stworzona właśnie dla mnie. To mama mi ją wybrała, powiedziała że to dla mnie najlepsza opcja, zgadzam się z nią. To właśnie w niej najbardziej rozwinę swoje talenty i znajdę siebie. Przynajmniej taką mam nadzieję. Książki czytam już od najmłodszych lat, kocham je i to co się w nich dzieje. Lubie się przenosić w ten zaczarowany, czasami komiczny i romantyczny świat. Kocham pisać, wymyślać historie te bardziej i mnie stworzone. Taniec to wyzwolenie mojej duszy, to przez niego mogę wyrażać siebie, swoje uczucia i emocje. Nieodłącznym elementem tego wszystkiego jest muzyka, kocham jak dudni mi w uszach, jak dźwięki rozpływają się po całym moim ciele.
Dobra, koniec tego, czas się ubrać i podbić Los Angeles. Żartuję, nie oszukujmy się. Ja to tylko mały człowiek, zagubiony i bezbronny. Nic nieznaczący.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz