Cześć. Założyłam tego bloga z myślą, o napisaniu opowiadania.
W mojej głowie mam milion pomysłów, niekiedy uda mi się co nieco z niej wyciągnąć. To opowiadanie napisałam już dwa lata temu. Nigdy, nigdzie go nie opublikowałam, ten pomysł siedział i nadal siedzi zamknięty pomiędzy stronami mojego zeszytu. Nie uważam mojego opowiadania za dzieło sztuki, bo co piętnastolatka mogła wiedzieć o pisaniu, o uczuciach, o miłości i o życiu. Teraz jestem 2 lata starsza, mój umysł trochę inaczej pracuje. Chciałabym jednak podzielić się moim piętnastoletnim rozumem i stylem pisania z Wami. Dziwnie to brzmi, ponieważ jeszcze nikogo tu nie ma, i nie zakładam, że ktoś się tu pojawi. Jednak nawet teraz, kiedy pisze sama do siebie, czuję jak obejmuje mnie wolność wypowiedzi, mogę pokazać siebie.
Co jak co, ale może ktoś tu kiedyś przyjdzie i pośmieje się z wypocin głupiutkiej 15-latki. Może to będę ja w niedalekiej przyszłości, kidy to jako 40 latka z kilkoma kotami, siedząca przy kominku z laptopem będę to czytać i śmiać się z mojej wyobraźni i tego że rzeczywiście skończe jako stara panna z kotami. :)
Zanim przejdę do bloga, chciałam się z Wami czymś jeszcze podzielić. Zawsze lubiłam uczyć się naszego ojczystego języka, kochałam pisać, wyrażać swoją opinię, wylewać swoje myśli na papier. Niestety, skończyło się to kiedy poszłam do gimnazjum. Moja nauczycielka "wyssała" ze mnie wszysto co tylko miałam. Zabrała mi swobodę pisania i kazała pisać coś, co było bliżej nieokreślone. Moja wyobraźnia stawała się coraz to bardziej okrojona. Kiedy zorientowałam się co się dzieje, było już za późno. To opowiadanie które pisałam... no cóż próbowałam powrócić do mojego dawnego stylu, na próżno... wyszło co wyszło. Teraz, pomimo tego że w myślach, w mojej głowie wszystko powraca normy, nie moge nic napisać. Nie umiem. To co znajduje się w mojej głowie zostaje tam i nie chce się uwolnić, nie chce przejść na kartkę.
Proszę, jeśli Wy też tak macie, nie dajcie się. Piszcie swoje, nawet gdybyście mieli dostawać same 2. Nie ograniczajcie się, bo to nie wyjdzie Wam na dobre. Moje życie wyglądałoby milion razy inaczej, gdyby nie nauczyciel, który potrafił mi je zniszczyć. Nie powinnam tego mówić, ale nienawidze szkoły. Tak bardzo, że w przyszłości sama chce zostać nauczycielką od polskiego. A kiedy to się stanie, będe pomagać innym by uwolnili swój umysł, by pokazali na co ich stać.
Życzę Wam wszystkiego dobrego.
PS. Każdy jest motylkiem, musimy tylko umieć rozwinąć skrzydła. :)
Karolcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz