poniedziałek, 31 października 2016

Rozdział 7. Nocne przemyślenia.

To znów ja, Nikola. Ta sama, ta zwykła Nikola. Leżę właśnie na swoim łóżku, po drugiej stronie pokoju śpi moja lokatorka Meg. Ja spać nie mogę. Dlaczego ? Sama nie wiem. Może to natłok myśli, może to nowa sytuacja do której mam się przystosować. A może to wszystko mi się śni. Może śpię jeszcze w samolocie i powinnam się teraz obudzić. Z tych wszystkich emocji nie miałam czasu na własne przemyślenia. Kiedy wróciłam po rozmowie z panią Sparks do pokoju byłam nieco oszołomiona. Megan widząc stan w jakim się w tamtej chwili znajdowałam przyniosła mi kolację i kazała odpocząć. Dobra z niej koleżanka. Dopiero w tedy tak bardziej się jej przyglądałam.

Jest bardzo śliczna, bardzo zazdroszczę jej urody. Potrafi ukazać swoje zalety, lubi ubierać bluzki z dekoltem i krótkie spódniczki, przynajmniej tak dziś wywnioskowałam. Widziałam jak wyciąga tylko takie ubrania z szafy. Wygląda jednak bardzo słodko jak się tak ubiera, nie jak jakaś tania lala. Włosy ma trochę krótsze od moich, jest blondynką. Ma dojrzałą twarz, jednak kiedy się uśmiecha wygląda jak duże dziecko. To oczywiście tylko jej zaleta. Nie poznałam jeszcze jej charakteru. Jednak po dzisiejszym dniu mogę wywnioskować, że jest dobrą osobą. Dziś dużo mi pomogła, gdyby nie ona to mogę się założyć, że już bym tu umarła. I to dosłownie.

Zayn, który dziś celował do mnie pistoletem to o rok od nas starszy chłopak. Jest bardzo wysoki, Meg mówiła że wszystkie dziewczyny za nim szaleją, i że oczywiście to nie jest jedyny przystojniak w tej szkole. Widziałam jak lekko się rumieni kiedy wspominała o niejakim Zake'u.  Ja w Zaynie nie widzę nic nadzwyczajnego, przynajmniej teraz. Ma ciemne włosy, zarost, duże oczy, wysoki i dobrze zbudowany. To tyle co mogę o nim powiedzieć jak na razie. Nie zwrócił szczególnie mojej uwagi. Co nie oznacza, że jest bardzo pewny siebie i przy tym ogromnie onieśmielający.

Kolejny głęboki oddech. Teraz najtrudniejsza cześć którą musze wam powiedziec. Bo widzicie, na tej rozmowie z panią Sparks... czegoś się dowiedziałam. Opowiem wam to tak jak ona mi to opowiadała

*-Widzisz Nikola. Napewno twoja mama nie raz opowiadala ci o wróżkach, o aniołkach, i napewno słyszałaś przeróżne historie o wampirach czy wilkołakach, a także o demonach, czyli aniołach ciemności. Co by się stało, gdybym ci powiedziała że one naprawdę istnieją ? - zapytała mnie.
-Nie uwierzyłabym pani. To nie możliwe. - odpowiedziałam jak najbardziej poważnie ona jednak odchyliła się na swoim fotelu i równie poważnie popatrzyła w moje oczy.
-One istnieją Nikola. Musisz to wiedzieć.- tym razem to ja zaczełam się śmiać.
-Nie wierzę pani, nie ma czegoś takiego jak wilkołaki.
-Oh... przepraszam wprowadziłam cię w błąd. Wilkołaków oczywiście nie ma, ale są anioły, te dobre i te złe, są także czarownice i czarodzieje.
-Nie prawda. Nie wiedzę pani !
-Nikola prosze cię nie zachowuj się jak dziecko !
-Nie jestem dzieckiem.  Odkąd żyję nie znam nikogo kto widział, czy był aniołem, nigdy nie widziałam demonów, jak to pani ujęła, jak mam pani uwierzyć ? Nie ma pani dowodów że takie coś istnieje ! Myślałam że to porządna szkoła a nie szpital dla chorych psychicznie... ! - kiedy wydzierałam się na cały gabinet, a pani Sparks nawt nie ruszyła się ze swojego fotela i patrzyła na mnie tymi swoimi niewinnymi i współczującymi oczami zrozumiałam że nie kłamie. Załamana i zmeczona usiadłam znów na krześle i się rozpłakałam. Nie wiem dlaczego, czy z bezsilności  czy z natłoku wrażeń.
-Wiem, że cięzko ci w to uwierzyć. Ale musisz wiedziec że ty jesteś jedną z nas. Jesteś aniołem dobrej strony i doszłaś już do takiego wieku kiedy musisz do nas dołączyć. Musisz nam pomóc zwyciężyć, ale najpierw jeszcze duzo się musisz nauczyć.
*

Kiedy teraz wspominam tą rozmowę znów prechodzą mnie ciarki. Jestem aniołem, jestem wojownikiem dobra. Cóż za ironia.
Pamiętacie opowiastki z dzieciństwa, kiedy babcia mówiła że aniolki są dobre, mają piękne skrzydła, nigdy nikogo nie krzywdzą ? To nie prawda. Pani sparks tłumaczyła mi, że my-anioły nie mamy skrzydel, nie jesteśmy tacy dobrzy, zabijamy tych złych ludzi, zabijamy demony, używamy broni i wcale nie jesteśmy tacy święci. Żyjemy tak jak zawsze, prostym życiem, czasem szalonym, ale normalnym. Nawet nie wiecie, kiedy koło was przechodził jakiś anioł. Teraz to ja nim jestem.  To dzięki mamy ja i mój brat możemy nazywać się aniołami.

Demony to już inne kreatury. To oni są tymi złymi, przyjmują różne postacie. Mogą być zwierzęciem czy człowiekiem. Kiedy zapytałam jak możemy je rozpoznać pani Sparks uśmiechnęła się i pokazała na swoje serce. Każdy to czuje. A czasami same ukazują swoją postać, czyli czarne oczy. Ale trzeba być bardzo uważnym.

Nadal po tym wszystkim się zastanawiam czy ja naprawdę to przeżywam. Czy to wszystko prawda. Jednak po dzisiejszym dniu wszystko jest możliwe. Sięgnęłam po szklankę wody która stała na stoliku. Napiłam się a ona przyjemnie rozlała się po moim gardle które cały czas domaga się nawodnienia. Dziś... idę spać. Jutro czeka mnie kolejny ciężki dzień. Mianowicie początek roku i zapoznanie się z wszystkimi uczniami tej szkoły. Szkoły aniołów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz